piątek, 15 czerwca 2012

Chapter 3

     Właśnie siedziałem razem z Louisem i Liam'em w poczekalni, w szpitalu. Liam ta ciota znowu coś zrobił sobie z nogą przy grze w piłkę nożną. Mówię znowu, ponieważ w poprzednim miesiącu zdjęli mu gips. Zauważyłem, że dziś w szpitalu jest strasznie dużo osób. Pielęgniarki biegają w tą i z powrotem. Siedzimy tu już około pół godziny, a ludzi zamiast ubywać, przybywa jeszcze więcej. Widzę po twarzy Liam'a, że bardzo musi go boleć ta noga. 
     Denerwuje mnie to całe czekanie, gdy obok przechodziła pielęgniarka postanowiłem ją zatrzymać.
-Przepraszam, czy mógłby ktoś w końcu opatrzyć nogę mojego kolegi?
-Jak widzi Pan mamy tu dużo pacjentów i nie zdążymy obsłużyć wszystkich na raz. Proszę usiąść i chwilkę poczekać zaraz pójdę po jakiegoś lekarza.
-Dziękuję,
 Wróciłem do Liama który właśnie czytał jakiś idiotyczny magazyn i Louisa, który bawił się swoją komórką.
-Liam, pielęgniarka powiedziała, że zaraz Ci pomogą. Nie wiem jak można być taką fajtłapą jak ty.
-Nie jestem fajtłapą, to Daniel mi podstawił nogę jak biegłem!
-Ta jasne Liam tak samo jak ostatnio siostra Ci złamała nogę.
-No dobra, może nie ona, ale się do tego przyczyniła.
-No oczywiście, bo wcale sam...- Moją, jakże inteligentną i sensowną kłótnię z Liam'em przerwała ta sama pielęgniarka, z którą rozmawiałem wcześniej.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałam powiedzieć, że Pan Hollwich, przyjmie Pana kolegę. Niestety z powodu przeludnienia w naszym szpitalu, lekarz przyjmuje przy oddziale chemioterapii. Czy potrzebuje Pan wózka?
-Tak poproszę, nie wiem czy dałbym radę tam dojść.- Do pielęgniarki, zwrócił się Liam.
     Meghan- bo tak miała na imię ta pielęgniarka- po chwili już wróciła z wózkiem. Pomogłem mu na nim usiąść i ruszyliśmy korytarzami, prosto na oddział chemioterapii. Nie wiem czy panuje jakaś epidemia, ale ludzi jest ogrom.
     Na oddziale, gdzie Liama przyjął ten lekarz było o wiele mniej osób.
     Liam zniknął za białymi drzwiami do gabinetu, a my z Louisem zostaliśmy na korytarzu. Mój towarzysz nie mógł oderwać się od swojej komórki. Ja tym czasem chodziłem i zwiedzałem piętro. Zatrzymałem się przy jednej sali, gdzie okno było akurat odsłonięte i przyjrzałem się osobie, która tam siedziała. Był to chudy chłopak, w może moim wieku. Nie byłem pewien jaki ma kolor włosów, ponieważ miał czapkę na głowie. Po jasnych brwiach mogłem się domyślać, że jest blondynem. Wyglądał jakby na kogoś czekał, i trochę smutnego. No brawo Zayn, a jacy mają być ludzie w miejscu gdzie że leczą raka? Nieważne, pomińmy tą dziwną wymianę zdań po między samym sobą.
     Usłyszałem za sobą jak ktoś biegnie. Nie chcąc wyjść na idiotę i nie wiadomo kogo jeszcze, który ogląda osoby w sali, odsunąłem się od szyby i zacząłem podziwiać plakaty na temat rzucania palenia, ponieważ szkodzi rakiem. Nie no niezła logika wieszać takie plakaty osobom, które mają już raka. Osoba która biegła, zatrzymała się przed salą tego chłopca któremu się przyglądałem. Będąc zbyt ciekawskim, spojrzałem znowu w stronę sali. Widziałem teraz osobnika w lokach, który stał do mnie tyłem  i wchodził do sali. Ten blondyn spojrzał w jego stronę i się promiennie uśmiechnął. Zauważyłem też przy okazji, że ma duże błękitne oczy. Lokowaty zamknął drzwi i popędził do tego chłopaka. Przytulił go bardzo mocno, bynajmniej to tak wyglądało z mojej perspektywy. Siedzieli tak dłuższy czas i płakali (?) Chyba tak nie wiem, ponieważ, mimo że twarz blondyna była zwrócona do mnie przodem, zasłaniały go loki tego drugiego. Gdy się odsunęli, byłem w szoku, może nie miałem powodu, ale dla mnie w pewnym sensie to był szok. Chłopak w lokach to Harry Styles. Najpopularniejszy chłopak w szkole. Jezu jak ja go nie lubię. Niby nic mi nie zrobił, nawet nie gadamy ze sobą, ale po prostu nienawidzę tego jak się wozi po szkole z tą swoją dziewczyną. Oczywiście wyrywa najlepsze laski, jakby inaczej. Mimo tego, że to nie ładnie tak podglądać, byłem po prostu zbyt ciekawy, co Harry tu robi. 
     Harry usiadł na krześle i zdjął swój płaszcz. Ten drugi- niech będzie Blondasek- usiadł na łóżku i podsunął się do Harry'ego. Można powiedzieć, że okrakiem, tylko Harry był na krześle, Blondasek na łóżku. Ok to robi się dziwne. No nie, nie wierzę, blondyn właśnie złapał Harry'ego za policzki i pocałował. To nie był przyjacielski pocałunek. Oni wręcz się pożerają. Czyżby nasz Harry był bi? Nie mogłem się powstrzymać i po prostu zrobiłem im zdjęcie. Nie wiem co z nim zrobię, ale na pewno je wykorzystam przeciwko temu idiocie. Na pewno Kath nie będzie zadowolona, że jej kochany chłopak zdradza ją z innym chłopakiem.
     No nie i znowu ktoś biegnie. Tym razem po prostu zacząłem wracać pod sale gdzie zostawiłem Louisa. Osobą biegnącą okazała się, nie kto inny tylko Kathrin. No, no masz niezłe wyczucie.
-O hej Zayn- powiedziała mijając mnie. Jezu czy ona zawsze ma taki dobry humor? 
-Hej- I pobiegła dalej, już jej nie było. Mogłem tam zostać dłużej i nagrać tą całą akcję.

*Harry*
     To takie wspaniałe uczucie , znów czuć smak ust Nialla. Tak dawno go nie widziałem ,nie przytulałem, nie dotykałem, nie rozmawiałem z nim. Bez osoby, którą się kocha każda sekunda jest jak godzina. Co dopiero 5 miesięcy, dokładniej 5 miesięcy i 6 dni. krążą plotki, że gdy się kogoś kocha jest się szczęśliwym. No właśnie plotki. Szczęśliwi czasu nie liczą, więc czemu ja liczyłem, mimo że kochałem? Ponieważ jeśli osoby darzonej naszą miłością nie ma w pobliżu, usychasz, umierasz po kawałku. Ja umierałem, nadal umieram wiedząc, że moja miłość jest chora. Mam nadzieję, że Bóg ma dla nas specjalny scenariusz i nie skończy tego źle. Nadzieja matką głupich prawda? Jeśli to prawda to jestem chyba najgłupszą osobą na świecie, licząc że wszystko się szczęśliwie ułoży. Mimo wszystko będę zawsze dobrej myśli. Teraz ja muszę pocieszać i podnosić na duchu, moje słońce. Mała zmiana ról. 
     Nie chętnie oderwałem się od Nialla, ,musimy oddychać. Chociaż ja mogę oddychać nim, to wszystko co mi potrzeba. Jeśli mi go zabraknie, zabraknie mi także tlenu, a bez niego nie przeżyję.
-Tęskniłem- Usłyszałem cichy i osłabiony głos Nialla, który w tym momencie opierał swoje czoło o moje.
-Ja też tęskniłem i to niewyobrażalnie. Te ostatnie dni,gdy wiedziałem że przyjedziesz były, jak lata. Nareszcie się doczekałem.- Uśmiechnął się. Znowu. Uwielbiam ten jego uśmiech. Jest taki magiczny i przeznaczony tylko dla mnie. 
     Niall, bardzo się zmienił od ostatniego czasu gdy się widzieliśmy. Schudł i to bardzo. Już nie ma włosów, którymi tak bardzo uwielbiałem się bawić. Na głowie ma teraz szarą czapkę, żeby przykryć łysinę. Ma wory pod oczami i jest bardzo słaby. Dla innych osób wygląda zapewne jak siedem nieszczęść. Dla mnie jest wspaniały.
-Wyglądam strasznie, aż dziwne że się mnie nie brzydzisz. Moja mama tak. Opiekuje się mną tylko dlatego, że by nie wyjść na jakiegoś bezdusznego potwora, którym i tak jest. 
-Niall, przestań. Nie mógł bym się Ciebie brzydzić. Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy? Jesteś dla mnie idealny i zawsze będziesz. - Musnąłem jego usta delikatnie jakby bojąc się, że zrobię mu krzywdę.
-Kocham Cię, ale wiesz że mogę odejść prawda? Nie wiadomo nawet kiedy. To może po prostu nadejść. Proszę nie przywiązuj się do mnie teraz za bardzo. - Gdy wypowiadał te słowa w moich oczach pojawiły się łzy. Oczywiście, że widziałem, ale nie przyjmowałem tego do wiadomości. Nie chciałem. Tak nie będzie, wiem to.
-Przepraszam Harry, błagam nie płacz. Nie chciałem żebyś się rozpłakał.
-Nic się nie stało, tylko proszę, nie rozmawiajmy o tym na razie. Nie żyjmy przyszłością tylko teraźniejszością. - Znowu go pocałowałem, tym razem bardziej namiętnie i zachłannie. Nie chciałem go stracić. I nie stracę. 
     Niall położył się na swoim łóżku, a ja położyłem się obok i wtuliłem w niego, nie chcą go wypuszczać z ramion. Usłyszeliśmy otwieranie drzwi i zobaczyliśmy Kath.
-Aw. Jak słodko razem wyglądacie. Cześć Niall!- Kath podbiegła do Nialla i go mocno przytuliła.- Jak się czujesz?
-Powiem, że bywało lepiej, ale gdy wy jesteście czuję się o wiele lepiej.
-Są jakieś poprawy?
-Nie wiem, nie mam pojęcia. Nie chcą mi nic mówić. Moja matka wszystko zataja dla siebie. Chociaż może to i dobrze. Jeśli umieram nie chce tego wiedzieć. 

***

Nareszcie 3 rozdział! Jestem z siebie dumna! Ale z rozdziału już mniej. Wybaczcie, że dopiero po 2 miesiącach i do tego taki chłam. Wcześniej nie miałam czasu. Jest noc, więc za wszelkie błędy które nie wypatrzę to przepraszam, ale chciała wam już go wstawić. Jeśli jeszcze ktoś to czyta.
I jeszcze bardzo, bardzo wam dziękuję za tyle wejść! Nigdy bym się nie spodziewała aż tylu! Kocham was !
+Jak wam się podoba nowy wygląd bloga? Jest lepszy?
xoxo Breathe Me