poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Chapter 2


*Harry*

     Do przerwy świątecznej został już tylko tydzień. Kocham wolne i nie mogę się doczekać kiedy będę mógł kłaść się nad ranem i wstawać po południu. Chociaż wątpię, że Kath mi na to pozwoli. Mimo, że jest strasznie leniwa, nie lubi marnować czasu. Mówiąc, a raczej myśląc już o niej, to miała rację, żebym przestał tak rozmyślać nad Niall'em. Czas szybko, dzięki temu zleciał, chociaż nie było najprostsze nie myśleć o nim. Kurczę myślę o nim! Starałem się wyrzucić go z głowy, chociaż do początku przerwy świątecznej. Tak, Niall ma przyjechać tutaj na święta, do Londynu. Nie będzie jednak tak jakbym chciał, ponieważ przewiozą go tylko do szpitala, na jakiś czas. Muszą zrobić mu jakieś badania i wyniki. Nie wiem o co dokładniej chodzi, ponieważ nic więcej mi nie mówił. Jeżeli można w ogóle nazwać to rozmową. Pisaliśmy przez twittera. W takich momentach jak ten, chciałbym móc go przytulić, pocałować, powiedzieć, że Go kocham i wszystko będzie dobrze. Chciałbym no właśnie.. Wspaniale pamiętam nasz pierwszy pocałunek, jak by był wczoraj, a może po prostu chciałbym żeby to było wczoraj.

     Było to parę dni po akcji nad jeziorem. Leżałem sobie w domu, na moim łóżku i rozmyślałem nad moim nędznym żywotem. Jestem psychiczny. Ehh... Nie mam pojęcia czemu, ale nie mogę zapomnieć o pewnej nic nie znaczącej wymianie zdań, między Niall'em i Kath. To znaczy nic nie znaczących, zapewne dla nich. Ja nie mogłem pozbyć się tych słów z głowy. Dokładniej chodzi o moment gdy Kath, powiedziała żebyśmy się nie 'miziali' jak pójdzie. Wiedziałem, że odpowiedź Niall'a to był tylko żart. Normalnie to bym się z tego śmiał, ale od jakiegoś czasu nawet gdy mrugnie, to nie mogę wyrzucić z głowy, tego jakże uroczego widoku. Boże! Harry, przestań! To było tylko mrugnięcie, a ty się ekscytujesz jak by był najsłodszym szczeniakiem na świecie.
     Nienawidzę siebie za te chore wymysły. Nienawidzę siebie za to, że zacząłem patrzeć na niego inaczej niż kiedyś. Kiedyś był moim kumplem, tylko kumplem, nie obchodziło mnie jak wygląda, ani jak się ubiera. Teraz gdy założy koszulę i odepnie mu się jakiś guzik, robi się gorąco i staram się odwrócić wzrok. Staram się, chociaż czasem potrafię cały czas gapić się na te głupie miejsce gdzie, koszula już go nie zasłania. Czy to jest normalne?! Nie! Jestem homo? Może bi? Nie mam pojęcia, pierwszy raz reaguję tak na jakiegoś chłopaka. Chociaż, pamiętam pewną sytuację z lekcji wychowania fizycznego. Gdy się przebieraliśmy, zacząłem gapić się na tyłek kolegi z klasy, który był w tamtym momencie w samych bokserkach. Pamiętam jak dosłownie darłem się na siebie w myślach, żebym przestał, ale to było silniejsze ode mnie. Jak tak teraz o tym wszystkim myślę, to mam ochotę rozwalić sobie łeb o moją, jakże dziś mocno zieloną, zapewne przez padające na nią światło-ścianę. 
     Postanowiłem, że nie będę na razie męczył mojego, małego móżdżka. Starałem wsłuchać się w piosenkę, która teraz leciała w moich słuchawkach.
     Nie mam pojęcia, czy po prostu minęła sekunda, czy zasnąłem i wydawało mi się, że minęła sekunda. Czułem, że ktoś mnie szturcha, ale starałem się to zignorować. Po chwili 'ktoś' wyjął słuchawkę z mojego ucha i usłyszałem głos, który ostatnio sprawia że przechodzą przeze mnie ciarki.
-Harry.. Wstawaj..- Jego głos, który zazwyczaj jest głośny i roześmiany, był teraz cichy i opanowany.
     Chcąc, nie chcąc obudziłem się. Czułem jego oddech na mojej twarzy. Sparaliżowany i spanikowany, otworzyłem nagle oczy. Zaledwie kilka milimetrów ode mnie znajdowała się uśmiechnięta twarz blondyna. Gdy zauważył, że się obudziłem, od razu się odsunął. A moja twarz nagle okryła się rumieńcem. Czy to jest normalna reakcja na przyjaciela? Raczej nie.
-No Harry, na reszcie się obudziłeś. Twoja mama zaczynała już panikować, że się utopiłeś w wannie, bo nie odpowiadałeś, gdy cię wołała. Na całe szczęście wiedziałem gdzie trzymasz zapasowy klucz do pokoju. Spokojnie ona nie wie gdzie się on znajduję.- Podniosłem się do pozycji siedzącej. Z tego co mówi, chyba jednak mi się przysnęło.
-Spoko, dzięki że jej nie powiedziałeś. Mogłem się nie zamykać, ale chciałem sobie w spokoju pomyśleć.
-To ty myślisz?! Jezu Harry, nie wiedziałem, że masz mózg! A co dopiero, że wiesz jak się nim posługuje!- Kochał mi dopiekać, ale nie byłem wcale najgorszy w klasie. No bez przesady.
-Ha, Horan jesteś cholernie zabawny.- Posłałem mu sztuczny uśmiech.
-To o czym tak myślałeś, co?- Kurczę mogłem się domyślić, że zapyta.
-O niczym ważnym, takich tam bzdurach.
-Aha jasne, uważaj bo ci uwierzę. Rzadko myślisz, więc to musiało być coś, a nie żadna 'bzdura'.- Nic nie odpowiadałam, nie chciałem i nie mogłem. Zapatrzyłem się w jego niebieskie jak ocean tęczówki, które tak ładnie były dziś podkreślone, przez jego błękitny t-shert. Który przy okazji, idealnie opinał jego delikatnie umięśnioną klatkę piersiową.
     Przestawałem nad sobą panować. Miałem wrażenie, że mówi coś do mnie, ale jedynie widziałem jak jego ponętne usta się ruszają. Nic nie słyszałem, ignorowałem, jego i tak niewiarygodnie miły i delikatny głos. Przysunąłem się do niego na tyle, że nasze nogi stykały się, a twarze dzieliły milimetry. Tak strasznie chciałem skosztować jego zaróżowionych warg, ale nie wiedziałem czy mogę. Prawą rękę położyłem na jego ramieniu, po czym delikatnie wplotłem swoje długie palce, w jego farbowane i miękkie włosy. Zauważyłem, że się do mnie przybliża, przez co dzieliły nas zaledwie cale. Postanowiłem wziąć sprawę w swoje 'ręce' i pokonałem odległość dzielącą nasze usta. Delikatnie musnąłem wargi blondyna, poczułem delikatnie mrowienie na swoich ustach. Chciałem poczuć smak jego ust, co po chwili się wydarzyło, ponieważ Niall, wręcz wpił się w moje wargi. Odwzajemniłem, ten jakże agresywny pocałunek i przejechałem delikatnie językiem po jego dolnej wardze. Rozchylił je, a ja wtargnąłem swoim językiem do jego ust. Napawałem się tą chwilą i brzoskwiniowymi wargami chłopaka.
     Po zbyt krótkiej jak dla mnie chwili, oderwaliśmy się od siebie. Zauważyłem, że Niall ma wypieki na twarzy i zamglony wzrok. Ja zapewne wyglądałem podobnie. 
     Przez parę minut, siedzieliśmy tak i wpatrywaliśmy się w siebie, jednak Horan po chwili, po prostu wybiegł z mojego pokoju..

     Leżałem właśnie w tym samym miejscu, co tamtego pamiętnego dnia i po prostu płakałem. Jestem mazgajem, ale trudno. Ja tylko tęsknie, chyba każdy ma do tego prawo. Usłyszałem ciche pukanie do drzwi, w duchu miałem cichą nadzieję, że to on. Wiedziałem jednak, że to nie jest możliwe. Do pokoju wręcz wpadła Kath.
-Harry, Harry, Harry, Harry, Harry- zaczęła wykrzykiwać moje imię, jednocześnie skacząc po moim pokoju. Otarłem szybko łzy, żeby ich nie zobaczyła i nie wściekała się, że jednak rozpamiętuję. 
-A ty co, zacięłaś się?
-Nie, ale mam wspaniałą wiadomość! Na pewno się ucieszysz!
-Niby co to takiego?- Zapytałem, raczej od niechcenia. 
-Niall przyjeżdża za dwa dni! Nie tydzień, dwa dni!- Byłem w szoku, miałem nadzieję, że to nie sen i zobaczę go szybciej.
-Błagam Kath tylko niech to nie będzie jeden z twoich głupich żartów.
-Nie żartowałabym z czegoś takiego! Aż tak głupia i chamska nie jestem.- Spojrzałem na nią z miną typu 'Och serio?'.- No dobra. Aż tak głupia i chamska nie jestem dla swoich przyjaciół. Lepiej?
-Tak, a w ogóle to skąd wiesz, że przyjeżdża wcześniej?
-Zadzwonił do mnie, rozmawialiśmy lecz tylko przez chwilę.
-Dlaczego do mnie nie zadzwonił?
-Mowił, że nie mógł się do ciebie dodzwonić, okazało się że ma twój stary numer.- Jezu, jak mogłem zapomnieć powiedzieć mu, że zmieniłem numer. Idiota ze mnie. Ale teraz to nie było ważne, ważniejsze było to, że Niall przyjeżdża za dwa dni.


***

Jest drugi rozdział. Strasznie długo się z nim zmagałam, ale nie miałam pomysłu na to wspomnienie. Jakoś napisałam i mam nadzieję, że aż tak nie nawaliłam. 
Aha i strasznie, strasznie wam dziękuję za prawie 600 wyświetleń bloga i 5 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Kocham was mimo, że was nie znam! Mam nadzieję, że nie zrazicie się tym rozdziałem i dalej będziecie czytać i komentować. 
xoxo Breath Me

czwartek, 19 kwietnia 2012

Chapter 1


*Kathrin* 
[Blackout]

     Stałam na przystanku i czekałam, aż Harry łaskawie się zjawi. Spóźnia się już 15 min. Ostatnio zdarza mu się to co raz częściej. Nie chce się spóźnić na pierwszą lekcje zwłaszcza, że to zajęcia artystyczne. Te zajęcia to jedyna normalna rzecz w tej szkole, uwielbiam wyżywać się po przez sztukę i chyba dziś się wyżyję na Harry'm. Chociaż nie wiem czy nie lepiej byłoby przejść do ręko-czynów. Może zapamiętałby żeby się nie spóźniać. Wie, że nienawidzę czekać, jestem strasznie niecierpliwa i mściwa. Tak to też, więc niech lepiej naprawdę się pośpieszy. Chodziłam  w koło przystanku z nudów. Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli, lecz jeśli im przeszkadzam to jest to ich problem. Chodząc tak w koło usłyszałam jak by ktoś biegł w moją stronę. Chciałam się odwrócić, lecz nie zdążyłam ponieważ osoba, która biegła złapała mnie za nadgarstek i zaczęła ciągle biegnąc, ciągnąć mnie za sobą. Łatwo było się domyślić, że to nasz spóźnialski Harry.
-Harry, czy ty znasz się na zegarku? Czy może cofnąłeś się w rozwoju do etapu przedszkolaka i trzeba cię nauczyć?
-Nie dzięki Kath, wolałbym żebyś mnie niczego nie uczyła. Za szybko szybko się wściekasz. Z resztą mała rozgrzewka z rana jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
-Nie potrzebuję rozgrzewki z rana, tobie się bardziej przyda. Może chcesz wziąć mnie na barana?
-Haha zabawna jesteś, a ja myślałem że nie ma dla ciebie nadziei.
-Pff. Skoro tak to co powiesz na mały wyścig do szkoły?-Nie czekając na odpowiedź wyrwałam rękę z jego uścisku i pobiegłam przed siebie najszybciej jak tylko mogłam. Lubię z nim  wygrywać. Zawsze potem się wykręca np, że wczoraj naciągnął sobie mięsień w nodze, albo że dał mi wygrać żeby było mi miło. A tak naprawdę wiem, że się obija na wf-ie. Do sportowców to on raczej nie należy. 
     Widziałam już budynek szkoły, obejrzałam się za siebie i zobaczyła, że Harry jest bliżej niż myślałam, przyśpieszyłam więc trochę. Byłam już na terenie szkoły, teraz jeszcze bieg po schodach i wygram. Dało się zauważyć, że nie było dzwonka, ponieważ było pełno dzieciaków na schodach. Nie mogłam przejść. Gdy wreszcie miałam wbiec do budynku, poczułam jak Harry łapie mnie od tyłu i razem wpadamy do środka. Szczerze zmęczyłam się strasznie i nie mogłam złapać oddechu, ale z Hazzą było gorzej. Zachowywał się jak by się dusił.
-Co Harry cieniasie, zmęczyłeś się troszkę?
-Ani trochę, jest w porządku.-Te kilka wyrazów sprawiło mu chyba więcej wysiłku niż 45 min na wf-ie.-Masz może wodę?-Rzeczywiście w ogóle nie był zmęczony. 
-Mam, ale czy dam to już inna sprawa. Musisz zasłużyć.- Podszedł do mnie i przycisnął swoje wargi do moich. Pocałunek był miły, ale nie czułam nic specjalnego. Robiłam to wszystko dla Harry'ego. Odwzajemniłam go, jego usta były ciepłe i suche. Oderwałam się i dałam tą butelkę z piciem. Wolną dłonią chwycił moją i splótł nasze palce razem. Potem ruszyliśmy w stronę sali 212, ponieważ tam mieliśmy pierwszą lekcję.

*Harry* 
[Without You]

     Trwała pierwsza lekcja, dopiero! Jezu jak ten czas wolno leci. Nie mam pojęcia co Kath widzi w tych beznadziejnych zajęciach. Z nudów wyciągnąłem telefon z nadzieją, że pogram sobie w jakąś idiotyczną i odmóżdżającą gierkę. Lecz nie było mi to dane, ponieważ moją uwagę odciągnął sms, którego dostałem. Wczoraj. Okazało się, że to Matt-chłopak z mojej klasy. Pytał się co mamy na jutro, w sensie na dzisiaj. Odpisałem mu że nie wiem. Właściwie to nie wiem po co. Po chwili dostałem raport dostarczenia. Zauważyłem jak odwraca się w moją stronę z miną 'Dzięki, nie dość że mi nie pomogłeś to i tak trochę się spóźniłeś'. Bynajmniej dla mnie to tak wyglądało. Odwracając wzrok od niego, miałem zamiar dalej wrócić do zabijania nudy, po przez bezsensowne gry. I tym jednak razem nie było mi to dane, ponieważ zacząłem przyglądać się mojej tapecie na komórce. Widniało na niej zdjęcie, na którym byłem ja, Kath i Niall. To było pół roku temu, tydzień po zakończeniu pierwszej liceum. Wakacje. Ach, nie wszystkie wspomnienia były miłe z tamtego okresu, lecz to tak.

     Był piękny, słoneczny, lipcowy dzień. Leżałem na piasku, a moją twarz otulały przyjemne promienie słoneczne. Kocham lato, kocham nic nie robić w takich momentach. Chociaż wiedziałem, że taki błogi spokój nie będzie długo trwał. I oczywiście miałem rację, nagle poczułem zimno i usłyszałem śmiech moich przyjaciół. Jak się okazało oblali mnie zimną wodą. Taka się bynajmniej wydawała.
-Już nie można mnie szturchnąć, albo zawołać tylko trzeba oblewać zimną wodą?!
-Wiesz nie pomyśleliśmy o tym. Z resztą zabawniej było cię oblać.- I znowu śmiech. W pewnym momencie mnie olśniło. Wstałem, wziąłem Kath na ręce i zacząłem zmierzać z nią na rękach w stronę jeziora. 
-Harry, puść mnie! Proszę! Niall pomóż mi! Mam komórkę w kieszeni! No weź!
-Przecież lubisz pływać, co za różnica czy w ciuchach czy w stroju kąpielowym?
-Ogromna! Proszę puść! Nie, nie chociaż nie! Nie te...- Nie skończyła swojego zdania, ponieważ na jej nieszczęście, spełniłem jej życzenie i puściłem ją. Pech chciał, że stałem już w wodzie. Odwróciłem się w stronę Niall'a i zauważyłem, że leży na piasku i się śmieje. Boże z czego to on się ni śmieje. Uwielbiałem to w nim, że potrafił śmiać się w najmniej oczekiwanym momencie. Dzięki temu poważna sytuacja zamieniała się, tarzanie się po ziemi ze śmiechu. Jego śmiech jest strasznie zaraźliwy. Po chwili wstał i podszedł do mnie.
-Wiesz, że ona się zemści, prawda?
-Tak wiem, kiedy ona się nie mści?
-Wtedy kiedy wie, że to bez sensu i to strata czasu.
-Wiecie, że ja wszystko słyszę prawda?! A tak przy okazji Harry mam nadzieję, że nie będziesz tęsknił, za swoim telefonem?- Spanikowany, odwróciłem się w jej stronę i zobaczyłem tylko jak wrzuca mój telefon do wody. 
-Osz ty mała..- Zacząłem biec w jej stronę i rzuciłem się na nią. Zanurkowaliśmy pod wodę. Zacząłem ją łaskotać, lecz po chwili przypomniało mi się, że ona nie ma łaskotek. Fuck! Zacząłem uciekać, bo wiem, że ona wie, że ja mam łaskotki. Biegnąc wpadłem na Niall'a i przewróciłem się na niego, tak że leżał plecami na pisaku a ja na nim. I znowu utonąłem w jego oczach. Przez chwilę patrzyliśmy się tak po prostu sobie w oczy.
-Dosyć tych czułości, bo robię się zazdrosna.- Usłyszałem jej głos i nagle jak bym się obudził z jakiegoś transu, zszedłem z niego.
-Jestem cała mokra i zepsuła mi się komórka. Idę do domu się przebrać, a wy bez żadnego miziania mi się tu.- Spojrzałem na nią dziwnym i wystraszonym wzrokiem. Niall zaczął się śmiać i po chwili dodał.
-A co zabronisz nam? Zazdrosna? Co?- Kath tego chyba już nie usłyszała, bo zniknęła za drzewami. Spojrzałem się na niego i zacząłem się śmiać, on także zaczął się śmiać. Po jakiś 10 min bezsensownego śmiania się, postanowiliśmy że poszukamy mojej komórki, którą wrzuciła Kath do wody. Niestety nie udało się. 
 Usiedliśmy więc na piasku i rozmawialiśmy. Lustrowałem go dokładnie wzrokiem. Zaczynając od jego farbowanych blond włosów i pięknych oczu, kończąc na jego niebieskich butach z Nike. Nie podobało mi się to, że zaczynałem patrzeć na niego w innych 'kryteriach'. Z resztą nie mam ochoty o tym myśleć.
 Później zjawiła się Kath, już przebrana, zrobiliśmy sobie ognisko, a później to pamiątkowe zdjęcie. 

     Pamiętam, że około tygodnia po tym zdarzeniu powiedziałem mu prawdę o mnie. Byliśmy wszyscy szczęśliwi. Pod koniec wakacji dowiedziałem się straszniej prawdy o nim, była to dla mnie niespodzianka, nie należała raczej do tych miłych. Szkoda, że dla niego to też była niespodzianka.
-Harry, Harry? Słyszysz mnie?-dopiero teraz dotarły do mnie słowa Kathrin
-Tak przepraszam zamyśliłem się.
-To pożyczysz tą gumkę do ścierania?
-Co? Och tak jasne. Masz.
-Śnił ci się dziś, prawda?
-Skąd wiesz?
-Zawsze jesteś jakiś nieobecny, w szkole po tym śnie. Myślałeś teraz o nim, prawda?
-Tak, przypominałem sobie wakacje rok temu, jak jeszcze tu był z nami.
-Harry, nie dołuj się już, przecież wiesz, że nie długo przyjeżdża.
-Tak wiem, ale nic nie wiadomo co się dzieje, czy wszystko w porządku.
-Jak przyjedzie to się dowiemy. Jeszcze tylko miesiąc. A teraz proszę nie myśl o tym. Nie lubię gdy jesteś smutny. Czas szybko zleci, spotkamy się z nim i wszystko będzie jak dawniej. Zobaczysz.
-O byś miała rację.
-Ja zawsze mam rację, jeszcze nie zauważyłeś?- Uwielbiam ją zawsze podnosi mnie na duchu. Pocałowałem ją w policzek i zacząłem odliczać czas do końca lekcji.

***

I jest pierwszy rozdział. Trochę to trwało, ale nie mogłam się jakoś zebrać, żeby napisać. Szczerze to nie wiedziałam co będzie  w pierwszym rozdziale. Mam pomysł na dalszy ciąg, ale na ten nie miałam w ogóle. Mam nadzieję, że się podoba. Liczę na komentarze i szczere opinie. 
xoxo Breath Me

niedziela, 15 kwietnia 2012

Prologue

     Niall, zadzwonił do mnie. Słyszałem smutek w jego głosie. Wiedziałem, że płakał, on nigdy tego nie robił więc musiało stać się coś naprawdę strasznego. Powiedział, żebyśmy spotkali się w parku, przy naszym ulubionym drzewie. Zabrałem płaszcz i pobiegłem. Nie miałem pojęcia co się stało. Wiem tyle, że Niall szedł dziś do kliniki po wyniki badań. Może jest na coś chory? Ale jeśli tak, to musi być coś poważniejszego niż zwykłe przeziębienie. Nie na pewno nie, to nie możliwe. Może znowu przyjechała jego matka i się z nią pokłócił. Zapewne. Rozmyślając tak po drodze, nawet nie zauważyłem kiedy doszedłem do parku. Od razu skierowałem się do 'naszego' Dębu. Zauważyłem, że Niall siedzi skulony przy drzewie. Podszedłem do niego i usiadłem obok niego.
-Niall co się stało?- On jedynie spojrzał na mnie swoimi pięknymi błękitnymi tęczówkami, które były teraz całe w łzach i przytulił się do mnie. Zaczął płakać jeszcze bardziej. Nie miałem pojęcia o co chodzi, więc go tylko objąłem. Nie dopytywałem się już, chciałem zaczekać aż się uspokoi i sam mi powie. Po jakiś 20 min, wyprostował się i zaczął mówić.
-Harry ja mam...

     Obudziłem się nagle cały spocony. Nienawidzę tego snu. Zawsze chce mi się płakać po nim. Pierwszy raz dziękuje budzikowi za przerwanie snu. Spojrzałem  na zegarek przy łóżku, 6:50. Czas wstawać, ubrać się, iść do szkoły i znów udawać, że nie mam problemów i wszystko jest idealnie. Gdyby nie Kathrin, pewnie nawet nie chodził bym do szkoły, tylko włóczył się po klubach, żeby zapomnieć. Zapomnieć chociaż na chwilę i myśleć, że wszytko będzie dobrze.

***

Jest i prolog. Proszę o szczere opinie :>

Heroes



Harry Styles ur. 1 lutego 1994
Jest na pozór szczęśliwym chłopakiem. Tworzy wspaniały ''związek'' z  Kathrin. Jest najpopularniejszym i najbardziej pożądanym chłopakiem w szkole. Skrywa pewien sekret, który może zmienić jak ludzie będą na niego spoglądać. Kocha śpiewać.


Kathrin Milss ur. 28 kwietnia 1994
Jest ''dziewczyną'' Harry'ego, poznali się gdy mieli 7 lat. Pomaga mu w trudnych sytuacjach, które ostatnio zdarzają się co raz częściej. Wspaniale tańczy i rysuje.


Niall Horan ur. 13 września 1994
Jest wesołym i pogodnym człowiekiem, mimo przeciwności losu zawsze się uśmiecha. Pochodzi z Irlandii, lecz przeprowadził się do Londynu, do swojego wujka, żeby móc chodzić tu do swojego wymarzonego liceum. ''Przyjaźni'' się z Harrym i Kathrin. Ma także pewien sekret.


Zayn Malik ur. 12 stycznia 1994
Jest miłym lecz zapatrzonym w siebie chłopakiem. Jego najlepszymi przyjaciółmi są Liam i Louis. Jest zazdrosny o popularność Harry'ego i o to że może mieć każdą dziewczynę w szkole.


Louis Tomlinson ur. 24 grudnia 1994
Jest bardzo pozytywną osobą. Lubi śpiewać lecz nikt o tym nie wie. Podoba mu się Kathrin. Jest nieprzewidywalny, przyjaźni się z Zayn'em i Liam'em od dawna.


Liam Payne ur. 29 sierpnia 1994
Z całej trójki jest najbardziej rozsądną osobą. Czasem denerwuje go nieprzemyślane zachowanie przyjaciół. Lubi śpiewać i grać na gitarze.

***

To są bohaterowie, nie wiem kiedy wstawię prolog postaram się jak najszybciej. Nie powiem jakiego typu będzie to opowiadanie, mam nadzieję że was zaskoczy. Komentarze mile widziane, można powiedzieć że to mój pierwszy blog bo tamten nie wypalił, więc piszcie jeśli robię coś źle, a na pewno się poprawię. :>
xoxo Breath Me